Film promujący „Sub Rosę” – poczuj klimat Łysej Góry



Na kilka miesięcy przed premierą „Sub Rosy” nie mogłam już wysiedzieć w miejscu, tak bardzo chciałam Wam pokazać, jak „czuję” tę powieść i Uniwersytet Łysogórski.
Żeby rozładować to uczucie oczekiwania, zaczęłam przygotowywać dla Was film. Zobaczcie…
Pierwsze spojrzenie na Łysą Górę oczami Róży
Wsparłam się na rączce od walizki i rozejrzałam dokoła. To musiał być Uniwersytet Łysogórski. Udało mi się!
Nie spodziewałam się, że teren uniwersytetu będzie taki rozległy! Zupełnie, jakbym nagle znalazła się w jakimś niewielkim miasteczku. Budynki były poukrywane między drzewami. Po klasztorze, który tutaj niegdyś stał, nie było ani śladu, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Stałam na kamienistej ścieżce prowadzącej od bramy. W oddali, po prawej stronie, majaczył kompleks większych budynków. Wygrzebałam z torby pomiętoloną mapę Uniwersytetu Łysogórskiego. Chwilę zajęło mi odnalezienie miejsca, w którym się znajdowałam. Według tej mapy hotel, w którym miałam mieszkać, powinien być gdzieś po lewej stronie. Po drodze mijałam podekscytowanych ludzi, którzy tak jak ja, wpatrywali się w mapy i pokazywali sobie palcami poszczególne obszary. Podsłuchując strzępki ich rozmów, dowiedziałam się, że właśnie mijam stajnie. Trudno było się tego nie domyślić po intensywnym zapachu. Z mapy wynikało, że hotel Malwa znajdował się niepokojąco blisko stajni. Zaczynałam się martwić czy od teraz moje włosy będą już zawsze „pachniały” koniem.
Na szczęście w rzeczywistości hotel wcale nie był tak blisko, a od padoku oddzielała go dość gęsta kępka drzew, która, miałam nadzieję, wchłaniała większość końskiej woni.
Wieża była pierwszym, co zauważyłam z oddali. Przez chwilę wydawało mi się, że to po prostu wieża ciśnień, ale na jej szczycie, w łukowanych oknach wisiały zasłony. Do niej przyklejony był podłużny budynek zdecydowanie bardziej przypominający hotele z końca XX wieku niż zabytkową budowlę. Nad wielkimi, przeszklonymi drzwiami kilkadziesiąt białych żarówek układało się w napis HOTEL.
Jak Wam się podoba? Ci z was, którzy czytali już „Sub Rosę” – dajcie mi znać, czy też poczuliście ten „klimat” Łysej Góry i przygód Róży.